Powrót do listy
Ignacy Tłoczyński
< Zobacz poprzedniZobacz następny >

Urodzony 14 lipca 1911 roku w Poznaniu, zmarł 25 grudnia 2000 w Edynburgu.

 

Toczył zacięty, minimalnie przez siebie wygrany bój z Józefem Hebdą o miano najlepszego polskiego tenisisty lat trzydziestych. Przez dekadę poznaniak i lwowianin zmieniali się na czele krajowej listy klasyfikacyjnej – obaj przewodzili jej po 5 razy na koniec sezonów. Obaj mieli też szansę na prestiżowy Puchar Millera, ufundowany przez jednego z prezesów Polskiego Związku Lawn-Tennisowego dla tego, kto pierwszy trzy razy z rzędu lub pięć w ogóle zdobędzie mistrzostwo Polski. „Rzutem na taśmę”, w 1939 roku, zgarnął go wreszcie Tłoczyński – samorodny talent, który już jako chłopiec do podawania piłek został sparingpartnerem i… trenerem. Aby dorastając mógł zacząć brać udział w krajowej rywalizacji, załatwiono mu nawet ciut fikcyjne zatrudnienie poza sportem, bo ówczesne reguły surowo zabraniały startowania w turniejach osobom czerpiącym dochód z tenisa. A i tak do uznania go za amatora potrzebna była specjalna uchwała PZL-T, która zapadła 15.01.1929.

Rok później związek rozstrzygnął na korzyść Legii spór z AZS Poznań, którego wychowankiem był niespełna 19-letni niewątpliwie największy nasz tenisowy talent w tamtym czasie. Warszawski klub, jak to się wtedy określało, skaperował go, czyli skłonił do przenosin do stolicy, gdzie załatwiono mu posadę w CIWF (Centralny Instytut Wychowania Fizycznego) za ponoć 700 zł miesięcznie. Jeśli to prawda – „kwota transferowa” byłaby rzeczywiście godna, bo tyle zarabiali w II RP np. oficerowie w stopniu pułkownika. Za transferem stała szara eminencja polskiego przedwojennego tenisa, Aleksander Olchowicz. Popularny „Radca” był wieloletnim kapitanem sportowym i wiceprezesem (po wojnie nawet pierwszym prezesem) PZT, a także animatorem rozwoju sekcji tenisowej Legii, na której kortach co rusz organizował atrakcyjne i dochodowe międzynarodowe mecze. No i obok Tłoczyńskiego ściągnął przecież do Warszawy także Jadwigę Jędrzejowską. Na zachowanych i na szczęście pieczołowicie zdygitalizowanych oraz starannie skatalogowanych przez NAC (Narodowe Archiwum Cyfrowe) licznych zdjęciach „z epoki” często występują razem. I nie sposób się oprzeć refleksji, że tę niemal rówieśniczą (on był tylko 15 miesięcy starszy od niej) parę najlepszych polskich tenisistów międzywojnia mogło łączyć coś więcej niż seryjnie zdobywane razem tytuły (7) mistrzów Polski w mikście...

     

„Ignac” nie miał dobrych warunków fizycznych, ale uchodził za tytana pracy, który – w odróżnieniu od swojego odwiecznego rywala, batiara „Jóźka” – sukcesy zawdzięczał przede wszystkim ciężkiemu treningowi. Grał solidnie z głębi kortu, był mistrzem minięcia, wypracował sobie także mocny serwis. Wyróżniał się wyjątkową ambicją i walecznością.

Dwunastokrotny zdobywca tytułu mistrza Polski (po 5 w grze pojedynczej i podwójnej oraz 2 w grze mieszanej). Ponadto 7 razy (1-1-5) zwyciężył w nieźle przed wojną obsadzanych międzynarodowych mistrzostwach Polski. Na Roland Garros doszedł do ćwierćfinału w singlu i półfinału w deblu (w parze z Adamem Baworowskim). W Wimbledonie startował w okresie niemal ćwierć wieku (1931–1954). Wygrał m.in. duże prestiżowe turnieje w Cannes i Nicei oraz międzynarodowe mistrzostwa Portugalii, Walii czy Łotwy i słynny turniej w Monte Carlo w deblu z Józefem Hebdą. Pokonał wielu przedstawicieli tenisowej czołówki europejskiej, jak: Vanni Canapele ITA, Jaroslav Drobný CZE, Ladislav Hecht CZE/GER, Henner Henkel GER, Nicolae Mishu ROU, Dragutin Mitić YUG (Chorwat), Roderich Menzel CZE/GER, Josip Palada YUG (Serb), Yvon Petra FRA, Giorgio de Stefani ITA, a „wielkiemu” Billowi Tildenowi USA w pokazowym pojedynku urwał seta.

W Pucharze Davisa ma imponujący bilans w singlu – niemal trzy razy więcej pojedynków wygranych niż przegranych. Od swego pierwszego do ostatniego występu niemal zawsze był naszym bohaterem. Debiutował w maju 1930 roku w meczu z Rumunią i zdobywając dwa punkty singlowe, w tym po pokonaniu faworyzowanego Mishu, przyczynił się do historycznego, pierwszego zwycięstwa Polski. A dziewięć lat później w dramatycznym, ale przegranym spotkaniu z Niemcami, w napiętej przedwojennej atmosferze, przy pękających w szwach trybunach na centralnym korcie Legii, pokonał obu klasyfikowanych w czołowej dziesiątce na świecie rywali (Henkela i Menzla). Był też najwięcej punktującym członkiem drużyny na Puchar Środkowej Europy (Mitropa Cup) – dwuletnich rozgrywkach z udziałem zespołów Austrii, Czechosłowacji, Jugosławii, Polski, Węgier i Włoch, których pierwszą edycję nasza reprezentacja wygrała (Tłoczyński zwyciężył w swych ośmiu z dziesięciu meczów w singlu i deblu), a kontynuację przerwała wojna.

Wszystkie te sukcesy dawały mu wysokie pozycje w rankingach (wówczas nie-zunifikowanych, tworzonych indywidualnie przez uznanych ekspertów) – m.in. został przez Francuza Kaufmana uznany za trzecią rakietę Europy (za reprezentującym Jugosławię Chorwatem Franjo Punčecem i Niemcem Gottfriedem von Crammem). W Wimbledonie 1939 rozstawiono go z nr. 8, ale przegrał w III rundzie z Hindusem Ghausem Mohammadem. A w kraju czytelnicy „Przeglądu Sportowego" trzykrotnie wybierali go do grona 10 Najlepszych Sportowców Polski danego roku (1931 – 2. miejsce, 1933 – 8., 1934 – 7.). W roku 1937 otrzymał – jako drugi z kolei, pierwsza była oczywiście Jadwiga Jędrzejowska – Odznakę Honorową dla Zasłużonych PZL-T.


W czasie okupacji aktywny konspirator (zajmował się przede wszystkim kolportażem prasy podziemnej). Żołnierz AK (kapral „Igo”), walczył w Powstaniu Warszawskim (odznaczony Krzyżem Walecznych za uratowanie przed aresztowaniem oficerów Komendy Warszawskiej AK); został ranny (cudem uniknął śmierci – odnaleziono go pod gruzami zbombardowanego budynku).

Po upadku powstania trafił do obozu jenieckiego w Austrii. Ciekawostką jest, że udało mu się tam... zagrać w tenisa. Po latach tak o tym opowiadał: „Wśród jeńców francuskich był trener tenisa, który widział mnie w Paryżu w 1939 roku na kortach Rolanda Garrosa. Zaproponował mi mecz. Aby dostać się do francuskich baraków, trzeba było sporo ryzykować. Musiałem przebierać się to w mundur angielski, to we francuski, przedzierać się przez wyciętą furtkę w drutach kolczastych. Gdy dotarłem do Francuzów, trudno mi było uwierzyć w to, co zobaczyłem. Kort z czarnej ubitej ziemi, z wymalowanymi liniami, krzesło sędziowskie, a wokół kortu kilkuset widzów-jeńców! Dostałem szorty, buty i rakietę, sędzia zapowiedział, że wystąpi »champion de Pologne – Ignacy Tloczynski«. Grałem całkiem nieźle jak na tak długą przerwę, lecz przegrałem w pięciu setach”.


Po wyzwoleniu oflagu przez wojska alianckie wstąpił do stacjonujących we Włoszech pododdziałów Armii Andersa, by ostatecznie osiąść w Szkocji. W 1947 roku polscy kibice mieli nadzieję, że może wróci do kraju lub chociaż przyjedzie do Warszawy, by wziąć udział w meczu Pucharu Davisa z W. Brytanią. Na początku kwietnia w finale turnieju w Scarborough (North of England Hardcourts) najlepszy z Brytyjczyków Tony Mottram spotkał się z Tłoczyńskim i uległ mu w dwóch setach. Trzy tygodnie później odbył się najważniejszy brytyjski turniej na ceglanej mączce – British Hard Court Championships w Bournemouth. Tam „Ignac” także doszedł do finału, przegrywając z bardzo silnym reprezentantem RPA Erikiem Sturgessem. Ostatecznie udział w spotkaniu z Brytyjczykami odradził mu ponoć adiutant generała Andersa. Polacy na uchodźstwie uważnie obserwowali to, co się działo w Kraju. I wiedzieli oczywiście o represjach wobec członków podziemia (akurat w tych dniach, kiedy przylecieli tenisiści brytyjscy, ubecy aresztowali rotmistrza Witolda Pileckiego). W tej sytuacji przyjazd Tłoczyńskiego, który miał za sobą działalność konspiracyjną w AK, a potem służbę w 2. Korpusie, byłby świadectwem ogromnej naiwności. Warto też pamiętać, że gdy rok wcześniej „Ignac” grał w Wimbledonie, polska ambasada komunistycznego rządu wywierała naciski na organizatorów, by nie umieszczali naszego obywatelstwa przy jego nazwisku.   

 

Wyczynowo grywał w tenisa jeszcze przez niemal dekadę. Dwukrotnie (1947 i 1948) był finalistą mistrzostw Wielkiej Brytanii na kortach ziemnych, trzykrotnie wygrywał mistrzostwa Szkocji (1949–1951). W sezonie 1951, czyli w ieku 40 lat został mistrzem Londynu i halowym wicemistrzem W. Brytanii. Sukcesy odnosił głównie na kortach ziemnych, ale radził sobie też na trawie (dwukrotne mistrzostwo Północnej Anglii w Scarborough). Łącznie zaliczył 14 startów wimbledońskich – m.in. w 1946 roku doszedł w parze z Czesławem Spychałą do 1/8 finału debla (przegrali z późniejszymi finalistami Geoffem Brownem i Dinnym Pailsem), a w sezonie 1953 awansował jeszcze w wieku 42 lat do 1/16 finału singla (uległ młodemu Australijczykowi Lew Hoad’owi, późniejszemu zwycięzcy 13 turniejów WS i czterokrotnemu zdobywcy Pucharu Davisa). Uczestniczył też w Anglii w rozgrywkach drużynowych w barwach klubu „Polonia”, obok Spychały, Maksymiliana Stolarowa, Ernesta Wittmanna i pisarza Józefa Garlińskiego. W 1954 roku pojechał na zaproszenie maharadży na pół roku do Madrasu, gdzie grał w turniejach (m.in. biorąc udany rewanż na swoim przedwojennym wimbledońskim pogromcy Mahommadzie) i udzielał lekcji tenisa. W 1955 zakończył karierę i z ramienia firmy Dunlop został trenerem i opiekunem dużego obiektu tenisowego w klubie Craiglockhart w Edynburgu. Pracował tam do 1990 roku, wychowując m.in. kilka mistrzyń Szkocji.


Dobrym tenisistą był też jego młodszy brat Ksawery (1919–1985), w drugiej połowie lat 30. czołowy polski junior. Również powstaniec warszawski (pchor. „Orlik”), który wyróżnił się w brawurowym „ataku sportowców” na koszary SS przy Koszykowej (jedna z nielicznych udanych polskich akcji w pierwszym dniu walk). Po wojnie pozostał w kraju i zdobył m.in. dwukrotnie mistrzostwo Polski w deblu, a także był 9 razy klasyfikowany w pierwszej dziesiątce rankingu PZT na zakończenie sezonów. W latach 60. członek Zarządu PZT.

 

Kluby: AZS Poznań, Legia Warszawa, „Polonia” (W. Brytania).

Trenerzy: ???

 

Australian Open i US National: nie grał.

Roland Garros – singiel: ćwierćfinał (1939), 1/16 finału (1934), 2 razy 1/32 (1933 i 1937); debel: półfinał (z Adamem Baworowskim 1939).

Wimbledon – singiel: 4 razy 1/16 finału (1931, 1939, 1946 i 1953); 6 razy 1/32 (1932, 1947, 1950–52 i 1954); 2 razy 1/64 (1934 i 1948).


Puchar Davisa: 1930–1939; 18 spotkań, 26 zwycięstw / 17 porażek, singiel – 23/8, debel – 3/9.

 

Klasyfikacja PZT: 1. (1930, 1931, 1933, 1934 i 1938); 2. (1932 i 1937); 3. (1936); 5. (1929).

Tytuły mistrza Polski (bez MMP): 12.

Narodowe MP – singiel: 5 razy zwycięzca (1930, 1931, 1934, 1938 i 1939) oraz finalista (1932); debel: 5 razy zwycięzca (z Przemysławem Warmińskim 1932, Jerzym Stolarowem 1933 i 1934 oraz Adamem Baworowskim 1938 i 1939) oraz 4 razy finalista (z Warmińskim 1929, Józefem Hebdą 1935 i 1937 oraz Czesławem Spychałą 1936); mikst: 2 razy zwycięzca (z Jadwigą Jędrzejowską 1933 i 1935) oraz 2 razy finalista (z Wandą Dubieńską 1931 i Marią Rudowską 1934).

Międzynarodowe MP – singiel: zwycięzca (1934) oraz 4 razy finalista (1931, 1932, 1937 i 1939); debel: zwycięzca (z Hebdą 1936) oraz finalista (z Baworowskim 1939); mikst: 5 razy zwycięzca (z J. Jędrzejowską 1931–1933, 1935 i 1939) oraz finalista (z J. Jędrzejowską (1934).

Galeria

Zdjęcia z zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Powrót do listy